środa, 28 sierpnia 2013

Chapter 4

* 3 osoba * 

Słońce zaczęło wschodzić a dźwięk ptaków roznosił się z każdej strony. Bryza świeżego poranka ubiła powietrze.
To było wcześnie rano, gdy Justin przyprowadził Melody z powrotem do pałacu, zanim ktokolwiek by zauważył.

Weszli w milczeniu z powrotem przez ten sam sposób co opuścił w nocy. Pomagając jej, otworzył okno, wszedł i pomógł jej. Rozejrzał się po pokoju i zobaczył, że była dopiero piąta rano. Pokojówki powinny zaraz tutaj być.


- Melody? - jej imię wychodziło z jego języka, jak notatki do harmonii.
- Tak?- zapytała odwracając się do niego, po czym jej oczy zaczęły wędrować po jego pokoju. 

Ona nigdy nie widziała tak dużej i wysokiej klasy w swoim życiu. Jego łózko było starannie wykonane, nietknięte co oznacza, że wymknął się w nocy i nie spał. Szeroki telewizor plazmowy nie był zbyt daleko, tak, że miał doskonały widok do oglądaniu filmów z jego łóżka. Pokój był dwukrotnie większy od domu, w którym mieszkała jako dziecko. 
Lustrzane szafy były po jednej stronie łóżka. Drzwi od łazienki były otwarte i można było zobaczyć polerowane płytki i marmurową umywalkę. Jej oczy wędrowały dalej po pokoju na otwartą szafę, lecz jej myśli zostały nagle odciągnięte. 

- Myślę, że powinniśmy pozbyć się Twoich ubrań. Nie chcielibyśmy aby ktoś widział Cię w tym tutaj.- zmierzwił swoje włosy, gdy oparł się na wysokim łóżku. 

Zdezorientowana, spojrzała w dół na jej strój i wszystko powróciło. Jakby jakiś duch zabrał jej duszę, myśli i wszystkie wspomnienia z powrotem. 

Gryząc jej dolną wargę, udało jej się w odrętwieniu przytaknąć.

- Zadzwonię po jedną z pokojówek, aby zabrała Cię do twojego pokoju i dała Ci trochę ubrań, Musisz odpocząć. 

Spojrzała na niego prosto, jego słowa uderzył w nią jak fala. 

- Jak długo tutaj będę?- Udało jej się powiedzieć.

Może zamierza mnie niedługo wyrzucić i nie będę miała dokąd pójść.. pomyślała.

- Jak długo chcesz, tak myślę.- Wzruszył nonszlanancko ramionami, ale w środku chciał czegoś, aby ona nie odeszła.


- Co jeśli, mnie nie lubisz? - znów przegryzła nerwowo wargę.- Teraz, co będzie, jeśli oni nie chcą mnie tutaj? 

- Jesteśmy otwarci na wszelkich przyjaciół i rodzinę z pałacu - Zaśmiał się idąc w kierunku drzwi.

Nie odpowiedziała, a on zamknął drzwi.

Podeszła do łóżka i usiadła na brzegu głaszcząc jedwabisty materiał prześcieradeł.
Jej zmęczone ciało opadło na świeżym łóżku. Czuła lekkie walenie w tył jej głowy, ale starała się go pozbyć odtwarzając to, co Justin jej powiedział. 

Był taki słodki, pomyślała, ale on chyba ma wiele innych dziewczyn, głos w tyle jej głowy szepnął. 

Spojrzała w górę, słysząc dźwięk otwieranych drzwi, jej oczy spoczęły na kobiecie w czystym jednolitym stroju  stojącej obok Justina. 

Wchodząc, Melody przeprowadziła rewizję w pokoju swoimi oczami czekając na haczyk gdzie ktoś
zamierzał wyjść i powiedzieć jej, że dała się nabrać na ich plan. Myśl zrobiła swoje i Melody zaczęła drżeć, co Aurora zauważyła.

- Pomogę Ci się przebrać w coś wygodniejszego- powiedziała patrząc na zmęczoną dziewczynę przed nią. - Dalej, chodź za mną.

-Dziękuję - wymamrotała ponieważ pomieściła ubranie, które kobieta podała jej schludnie złożone.

Aurora obserwowała ściśle dziewczynę, z głową wiszącą nisko. Jej włosy były brudne a jej makijaż lekko rozmazany, dając zmęczony efekt. Wyglądała jakby ktoś zerwał na pół i jej ubranie i pozostawił własnemu losowi na pojedynkę.

- Wszystko w porządku? Aurora powiedziała, Melody spojrzała w górę na nią

- Yeah- Melody przełknęła. - w porządku. 

- Czy chciałabyś, abym poszła zrobić dla Ciebie ciepłą kąpiel? To pomoże Ci się zrelaksować.

- Nie dziękuję, jestem naprawdę zmęczona, Może gdy się obudzę, ale dziękuję,

- Oczywiście. - uśmiechnęła się ciepło - Śpij dobrze. 

- Dziękuję.

- Chcesz coś, zanim odejdę Pani? - Aurora zapytała grzecznie.

- Nie, jest dobrze- Pokręciła głową, i wreszcie uśmiechnęła się do Aurori*- Możesz iść. 

Uśmiechnięta Aurora, zamknęła za sobą drzwi dając Melody jej prywatną przestrzeń.


Melody nie czekała długo, zrzuciła z siebie ubrania i rzuciła je gdzieś niedaleko, i założyła ubrania, które dostała.
Zostały one wykonane z jedwabiu. Nowa tkanina pokrywała jej skórę, a ona czuła się zrelaksowana, kiedy jej ciało wkopało się pod nakrycie nietkniętego łóżka, które nie należało do niej, ale po raz pierwszy czuła się komfortowo w nieznanym łóżku. 
Jej znużone powieki zostały zamknięte, posyłając ją w błogi sen. Ostatnią rzeczą, jaką szepnęła jej myśl, była " Dzięki Ci Boże" zanim zapadła w sen.



* Melody  * 

Czułam pokrycie, które ogrzewało moje stopy, wymykając się z moich zmysłów Próbowałam wciągnąć je z powrotem, ale nie były w zasięgu. Otwierając oczy, usiadłam jak tylko zdałam sobie sprawę z zimnej pustki... mrok. Nagle, stałam się sztywną skałą. Niewygodne uczucie, że czyjeś palce biegną w górę po moim ramieniu wysyłając dreszcze wzdłuż mojego kręgosłupa. Dotyk był odczuwalny na moim ramieniu i odwróciłam się zanim osoba zdążyłaby uciec, ale ku mojemu zdziwieniu zniknęła, rozpłynęła się w powietrzu jak kurz. Ale coś innego przykuło mój wzrok w oddali; byli to ludzie kradnący złoto. Łapali je tak szybko jak tylko mogli, a ono przelatywało im przez palce. Był tam mały chłopiec stojący na swoich dwóch bosych stopach, próbujący ich zatrzymać; ciągnął za ich ubrania i mierzył ze swoich malutkich pięści do tych potężnych mężczyzn, ale oni kopnęli go na ziemię i uciekli. Czułam, że moja wizja staje się niewyraźna, ale wkrótce usłyszałam dwa groźne, krzyczące głosy. Wkrótce argumenty stały się jasne. Tu chodziło o mnie. Ci ludzie mnie nie lubili, ale gdy miałam zamiar podejść bliżej, poczułam kolejne stuknięcie na moim ramieniu. Od razu się odwróciłam a osoba znowu zniknęła. " Kto to jest?" udało mi się wymówić nerwowo. Ech mojego głosu sprawiło, że się zatrzęsłam. Mruczenie i miauczenie kota wydobyło się z pode mnie. Spojrzałam w dół pod moje stopy aby zobaczyć jak kot ociera się o moją nogę mrucząc z miłością podczas gdy kolejny stał daleko i patrzał się swoimi jasnymi oczyma. Bez mrugnięcia. Jej laserowe oczy wrodziły się w moje ciało gdy jej ogon machał za nią tam i z powrotem.


* 3 osoba *

Godzinę później, rozległo się pukanie w drzwi Melody. Musiała być głęboko we śnie, aby nie usłyszeć, że osoba wchodzi do pokoju. Osoba podeszła szybko do zwiniętego ciała na łóżku i wzywając imię Melody cicho.

Odwracając się, była twarzą z dziewczyną, którą spotkała nie tak dawno temu, wzięła komfortowy oddech. Rozejrzała się po otoczeniu pamiętając, że wciąż była w tym samy miejscu. Była bezpieczna.

- Przepraszam, że Cię budzę, ale książę pragnie zobaczyć Cię w głównym pokoju.
- Książę? - mówiła starając się znaleźć jej głos. 
- Tak, Justin, pozwolił mi przyjść do Ciebie, abyś się przebrała i poszła w dół. Kazał mi pomóc Ci się przygotować.
- Oh.

Wydostała się z łóżka, a pokojówka zaczęła robić łóżko jak Melody poszła do łazienki.

Po kilku minutach Melody wyszła i spojrzała na pokojówkę, ona naprawdę nie wiedziała co robić lub co powiedzieć więc czekała na jej szczyt *

- Oh, gotowe. Zobaczymy w co Cię ubrać. - Aurora powiedziała podchodząc do otwartej szafy. 

Melody wydawała się być w pełni obudzona teraz, gdy jej oczy wędrowały po ubraniach.
Z najwięcej strojów wizytowych, po sukienki na przyjęcie, garnitury, spódnice, spodnie, krótkie spodenki, 
sportowa odzież, stroje kąpielowe, wełniane bluzy z kapturem i kolorowe szale. Nie wspominając o dodatkach i butach na przeciwległej stronie. 

- To wszystko jest dla? - dotknęła materiału dziwnie wyglądającej sukienki u jej boku.

- Dla Ciebie oczywiście.

- Nie potrzebuje tego wszystkiego, czy to nie zbyt wiele?

Aurora wyciągnęła ciemnoniebieską sukienkę na zewnątrz i zwróciła się do Melody. - Cóż, to zastało zarządzone przez Justina specjalnie dla Ciebie. Wszystko co Ci się nie spodoba lub będzie w nie Twoim rozmiarze zostanie zmienione.

- Oh, nie wiem jak długo tutaj będę, więc może nie będę nawet potrzebować jedną czwartą z tego.

- Oh, będziesz tu na jakiś czas.- Aurora uśmiechnęła się niezwykłym uśmiechem do niej. - Co myślisz o tej sukience? Będzie idealne w Twoich oczach. 

Melody zlustrowała strój wizytowy w rękach Aurory. To była prosta ciemnoniebieska sukienka - To bardzo słodkie.

- Aurora?- Melody zapytała, patrząc na sukienkę w rękach pokojówki. - Co to znaczy, że będę tutaj jakiś czas?

- Cóż, wydajesz się być bardzo blisko z Justinem. nie jestem poprawna?

Melody tylko wzruszyła ramionami.

- Wydaję się lubić Ciebie 

- Hm? Melody zapytała

Aurora roześmiała się lekko - On nie robi tego dla każdej dziewczyny. Jesteś szczęściarą. 

I to była prawda, prawie każda młoda pokojówka w pałacu traciła głowę dla Justina Biebera. Był młodzieńcem skłonnym  do flirtów. To było rzadkie, on miał stabilny związek.

Melody założyła sukienkę, a Aurora pomogła zapiąć jej zamek błyskawiczny z tyłu. Aurora podeszła do przodu, sukienka pasowała do kształtu dziewczyny a kolory sprawiły, że była ona bardziej kusząca. 

- Wyglądasz pięknie - Aurora wybuchnęła - Tutaj, popatrz na siebie w lustrze.

Melody obróciła się i umieściła siebie przed wysokim i wąskim lustrem. Nie wyglądała zupełnie inaczej, ale czuła się inna.

Chwytając gumkę do włosów, która była na jej nadgarstku, zawiązała włosy w wysoki koński ogon.- Dobrze, skończyłam, Chodźmy. 

- Nie! - Aurora podeszła i ściągnęła jej gumkę z włosów- Co skończyłaś? 

- Upinać moje włosy do góry- odpowiedziała rzecz oczywistą. 

- Nie, Twoje włosy muszą być w dół, że będziesz wyglądać reprezentacyjnie dla Króla i Królowej.

- Muszę się z nimi spotkać? - Melody zapytała z powrotem. Myślała, że musi tylko zobaczyć Justina, bo chciał z nią porozmawiać.

- Tak, oni nie mogą się doczekać, aż Cię zobaczą. Wujek Justina też.

- Oh, widzę.

Aurora zaczęła Melody układać włosy i robić makijaż. Melody nie odważyła zadać się pytania. Dziewczyna robiąc swoją pracę najwyraźniej wiedziała co robiła. 

Kiedy Aurora skończyła, oboje udali się w dół schodów.

- Pamiętaj, aby ukłonić się kiedy wchodzić, postępuj tak jak ja.


Były bardzo duże drzwi, przy których stał strażnik. Strażnik otworzył drzwi dla dwóch kobiet i weszły. 

Aurora ukłoniła się lekko a Melody naśladując ją patrzyła co powinna zrobić. Kiedy zdała sobie sprawę, że Aurora mówi do ludzi w pokoju, Melody spojrzała na nich. 
Justin był pierwszym, który złapał jej wzrok i natychmiast poczuła uczucie ciepła wewnątrz jej. Uśmiechnęła się do niego, a potem jej oczy skanowały pozostałych członków w pokoju i uśmiechała się do nich.

- Matko, Ojcze, to jest, o którym wam mówiłem. To jest Melody - Wstał i podszedł do dziewczyny. - Melody, poznaj moich rodziców i mojego wujka.

- Hello- Melody udało się to powiedzieć, ona tak naprawdę nie wiedziała co powiedzieć, więc pomyślała o czymś oczywistym. - Miło mi was poznać. 

Matka Justina wstała - Cudownie poznać Ciebie też, mój syn powiedział mi trochę o Tobie.

Melody uśmiechnęła się do kobiety.

- Jesteś stąd, czy mieszkasz w tym mieście Overalia?

- Nie, pochodzę z bardzo dalekiego miasta. 

- Oh, no to może Justin oprowadzi Cię tutaj. To bardzo piękne miasto ze wspaniałymi ludźmi.

- Nie miałabym nic przeciwko- Melody spojrzała na Justina i uśmiechnęła się. - Tak, wydaję się bardzo ładnie tutaj, macie wspaniałych ludzi.

- Dziękujemy, ciężko pracujemy. - Król wreszcie przemówił kiwając głową.

Tymczasem wujek Justina, James nie powiedział ani słowa, i bacznie obserwował dziewczynę. Poczuł się
bardzo podejrzliwy. Czuł, że zna dziewczynę, ale nie to uczucie, że byłby zadowolony gdyby zobaczył ją jeszcze raz.
Nie mógł położyć palca na jej temat. Obserwował jej uśmiech i śmiech z Justinem, i jego rodzicami,
dlaczego czuł się w ten sposób do kogoś tak jasnego i o miękkim sercu.

- Mam zamiar, oprowadzić Melody po pałacu - Justin powiedział wstając z fotela, usprawiedliwiając się. Uśmiechnął się do Melody a ona przytaknęła.

- To był zaszczyt was poznać, Wasza Wysokość.

Przed wyjściem, ukłoniła się i odwróciła się w stronę drzwi, a Justin położył rękę luźno na jej talii.

Przełożyła swoje włosy na jedną stronę ramienia, spojrzała w górę na Justina i powiedziała mu coś czego
nikt nie mógł tak naprawdę zrozumieć, gdy oboje byli dalej w pokoju.

Książę James zauważył coś na plecach dziewczyny i zaraz potem trafiła Go fala wrogości.

Miał rację. Dobrze znał tą dziewczynę..

Była dziewczyną #7801.

* próbowałam odmienić jej imię, ale coś chyba nie wyszło XD 
* chodziło o to, że ona czekała aż pokojówka skończy ścielić łóżko. 

***
No no no, kto  by się spodziewał, że wujek Jusa zna Melody.. 
Wiem, że obiecałam, że dodamy dwa rozdział pod rząd, 
ale ja naprawdę nie miałam czasu tego przetłumaczyć.
mam nadzieję, że zrozumiecie.. 
Dziękujmy Gosi, że przetłumaczyła fragment oczami Melody, bo 
dziś nie pojawiłby się rozdział <3 
Rozdziały będą pojawiały się rzadziej, gdyż nie chcemy nadgonić autorki 
i być zależne od niej. : ) 

I chciałabym abyście jeśli to czytacie, zostawili ślad w komentarzu, chociażby głupią minkę..
Dziękuję xo 

PS : rozdział na pew pew pojawi się na początku września. 

Magda ♥ 


8 komentarzy:

  1. świetny rozdział ! czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Super ;) robi się ciekawie, zwłaszcza co do wujka justina :D czekam na nn ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. vbgwgsgdgdvedgvgedgvededg chce jeszcze

    OdpowiedzUsuń
  4. O jeju *.* cudowny! Książe Justin to tak śmiesznie brzmi :D Zastanawia mnie to czy jakioś w przyszłości będzie Królowa Melody? Ale wracając do tego co się teraz dzieje to wydaję mi się, że Wujek Jusa jest tym złym i On jest głęboko zamieszany w te numerki i np. To on zabrał Melody od rodziców.
    Oj czekam, bardzo czekam na kolejny :) I życzę miłego tłumaczenia

    @SwagggerLove
    Swagggerlove.blogspot.com
    Lbdar.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. wspaniały :*** już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału <3 xoxoxo

    OdpowiedzUsuń
  6. kiedy NN????????????????????????????????????????

    OdpowiedzUsuń